Zrozumieć modę.

Od wielu lat na różne sposoby staram się zrozumieć modę. Historycznie, konstrukcyjnie, materiałoznawczo, literacko, chwytam się każdego możliwego sposobu a chyba wciąż nie udało mi sie dotrzeć do sedna sprawy. Wbrew pozorom moda nie jest łatwym tematem rozważań, szczególnie kiedy jednostka rozważająca ma jakiekolwiek ambicje intelektualne, czyli stara się wyjść poza ramy „podobania się” vs. „niepodobania się”. Czy w ogóle da się wyjść poza te ramy?

Stosunkowo łatwo jest mi się zdystansować do mody w ujęciu historycznym. Jeszcze 90 lat temu kobiety ubierały się w sposób tak niekomfortowy, że łatwo przychodzi mi umieścić całą tę modę w folderze „już się nie powtórzy”, razem z maszynami parowymi,  lampami naftowymi i innymi produktami cywilizacyjnymi, które dawno mają już swoje zastępniki. Choć nawet tu zdarzają się wyjątki: po modę dawną ( czyli tą sprzed czasów I Wojny Swiatowej)  w charakterze inspiracji sięgają notorycznie domy mody takie jak Alexander McQueen czy Thom Brown. Trudniej wyzwolić się z podobactwa/niepodobactwa gdy mówimy o wszystkim, co w dziedzinie ubioru zostało wymyślone od początku lat 20tych XX wieku. Idee podlegają ciągłemu recyklingowi, powracają z coraz większą częstotliwością i czasami wydaje się, że naprawdę nie zostało już nic nowego do wymyślenia. Niemniej, wciąż podejmowane są od nowa próby.

Param się nie tylko pisaniem o modzie ale również jej tworzeniem, dlatego moje obawy przed podejmowaniem decyzji wiążących są podwójne: czy moje własne pomysły okażą się wystarczająco nowatorskie?; czy komentując wytwory innych projektantów nie jestem zbyt ostra, zarzucając im wtórność/nieprzystawanie do współczesnych realiów?; czy moje własne upodobania nie skłaniają mnie do faworyzowania projektów mniej nowatorskich od innych, które (choć nowatorskie) rażą mnie na innych płaszczyznach (techniki kroju, wykonania, doboru materiału)?

Obserwuję komentarze mody w języku polskim i angielskim ( żadnego innego języka nie znam wystarczająco dobrze) i nigdy nie przestaje mnie dziwić rozbieżność ocen, zarówno między mną a innymi obserwatorami jak i między innymi wykwalifikowanymi obserwatorami, wewnątrzbranżowo, że tak powiem. Nie ma wspólnego punktu widzenia (jeżeli taki zdaje się występować, jest on zwykle podyktowany względami ekonomicznymi lub podziałem strefy wpływów, choć nad tym rozwodzić musiałabym się znacznie dłużej). Ktokolwiek komentuje modę z wolnej stopy — robi to po swojemu, podług własnych gustów i na własnym poziomie znajomości rzeczy ( a rzecz jest dosyć skomplikowana, wie to każdy kto próbował cokolwiek używalnego uszyć według własnego pomysłu).

Dlaczego ogrom produktów międzynarodowych ( nie wspominając już o krajowych) wybiegów wydaje mi się nie_do_wytrzymania_nudny? Dlaczego nie potrafię zrozumieć pastwienia się nad uczestikami konkursów projektanckich (?) w reality TV, którzy mają zupełnie nieprawdopodobnie małe ilości czasu na wyprodukowanie czegokolwiek wartościowego i którzy są z regułu krawcami – samoukami? (nie mam pojęcia czy jest to novum zaadaptowane wylącznie w polskiej edycji ProjectRunway, ale w większości innych programów tego typu projektanci mają do dyspozycji krawcowe i konstruktorów). Dlaczego mimo całego zamieszania medialnego Hedi Slimane jest według mnie wciąż nudny i wtórny a warsztat Dries’a van Noten zrozumialam dopiero ostanio i wciąż nie ma dla mnie żadnych konotacji z geniuszem? Czy to wszystko oznacza że nie rozumiem mody czy że rozumiem ją na własny sposób? Przecież znam (i rozumiem) podstawy konstrukcji odzieży, interesuję się sztuką (głównie teczą, rtęcią, kreskami i kropkami, co łatwo wywnioskować z mojej tablicy na Pinterest), mam pojęcie o świecie dość szeroko pojętym (szwędałam się tu i tam). Czy nie mam prawa do postrzegania rzeczy na swój własny sposób?

Choć wiem, że nigdy nie zabiorę się za „analizę” oskarowych (czy jakichkolwiek innych czerwono-dywanowych) kreacji, nigdy nie sprzedam plotki, nie będę miała tysięcy fanów na FB i ubierać będę pewnie raczej ludzi pięknych (duchem) częściej niż sławnych — chcę nie mieć żalu do siebie i innych za te wszystkie rzekome braki. Nie wiem czy to już puenta, ale na razie zostawię ten temat właśnie w tym miejscu. to be continued..